Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad zasadnością  nurkowania na obiegu zamkniętym. Obieg otwarty, w znaczeniu twinset, tj. zestaw 2 butli o pojemności 12 litrów jest typem niemal uniwersalnym, z powodzeniem służącym nurkom. Zanim przesiadłam się na 2x12, miałam 2x10. Pływałam z tym zestawem od 14 mojego nurkowania do kursu fundamentals. Ja i mój partner, a na co dzień mąż nie pytaliśmy, wówczas, bardziej zaawansowanych znajomych czy warto mieć twina, decyzja była szybka i jednomyślna. Single posiadaliśmy własne, kupione po OWD, do dzisiaj jeden stoi w garażu, ale twin był w naszym pojęciu konieczny, aby stać się „porządnym” nurkiem .

Sporo „wody upłynęło” zanim zaczęliśmy myśleć o obiegach pół - i całkowicie zamkniętych. Z CCR –ami bliżej spotkaliśmy się nad Attersee w maju 2010, gdzie pojechaliśmy na mój kurs NTMX i Krzysztofa TMX.  Delikatnie mówiąc, nie byłam wówczas przekonana do tych urządzeń… ale, wiadomo, … kropla drąży skałę... Już jesienią 2010 na konferencji Baltictech  rozmawialiśmy z wybranym instruktorem na temat nurkowania na PSCR. Myśl o CCR była dla nas jeszcze absolutną herezją…

Dla niektórych osób np. takich jak ja, zestaw 2x12 jest absolutnym, dość bezpiecznym maximum, możliwym do udźwignięcia, przejścia ostrożnie pewnego odcinka w górę lub w dół, wdrapania się na rib’a czy łódź bez windy, nie skutkującym koniecznie w urazach stawów, kręgosłupa i co najgorsze w otwarciu PFO i DCS. Chociaż wiadomo - „tak długo dzban wodę nosi …”  Rozwiązaniem początkowo wydawał nam się PSCR – głównie ze względu na rzekome większe bezpieczeństwo nurkowania, taki jak zaaprobowany przez GUE RB 80,  podobieństwo konfiguracji, np. niezmienny długi wąż . Ale cóż, rzeczywistość szybko zweryfikowała takie plany. Okazało się, że do nurkowań np. 70 +,  PSCR to „szafa trzydrzwiowa ” jeszcze cięższa niż „filigranowy” twinset. Do tego jeszcze dochodzą pewne opory oddechowe. A wiadomo, że nieopływowy kształt + opory oddechowe = więcej CO2 Rozmowy, które odbyliśmy z posiadaczami tych urządzeń nie prezentowały PSCR w korzystnym świetle w odniesieniu do naszych potrzeb, i dlatego ostatecznie, skutecznie nas zdemotywowały, choć, szczerze mówiąc, bardzo nie chcieliśmy się pogodzić z myślą, zwłaszcza ja,  że PSCR nie jest tym czego szukamy. Jednak, nie od razu zrezygnowaliśmy z myśli o PSCR, był to pewien proces. Natomiast pomysł CCR-a pojawił się nagle, w którymś momencie, po kolejnych rozmowach o PSCR, uświadomiłam, czy uświadomiliśmy sobie, że… to bez sensu.

CCR ma pewne zalety, tak mówią jego zwolennicy.

  CCR  jest jak środek transportu, dzięki któremu możemy dotrzeć w miejsca mniej popularne, i dokładnie się im przyjrzeć.

  Lżejszy, niż zestaw OC – ważne . Należy tu wziąć pod uwagę nie tylko klasyczne 2x12, ale zestawy do nurkowań głębokich i/lub długich. Wówczas trzeba założyć na plecy 2x18 lub 2x20, dla mnie to nieosiągalne . W CC, natomiast, standardowe 3 litrowe butle są o wiele bardziej uniwersalne jeśli chodzi o zakresy głębokości.

Specjaliści od CC twierdzą, że nurek posiada więcej czasu na rozwiązanie awarii pod wodą (pod warunkiem, że jest w stanie ją stwierdzić) – bardzo ważne. Na OC różne „cuda” się dzieją, im głębiej… tym gorzej, tym mniej jest czasu, tym szybciej ucieka gaz…

  Cisza, względna, coś czego brakuje w nurkowaniu na OC. W przeciwieństwie do mojego partnera, pod wodą mam bardzo wyczulony słuch, słyszę dźwięki , czasami, aby wsłuchać się lepiej „wstrzymuję bąble” na chwilę. Ale nie mogę wymagać od innych ze mną nurkujących, aby zrobili to samo .

 CC daje możliwość bardziej optymalnej dekompresji, nie wnikając w szczegóły ECCR i MCCR można powiedzieć, że zawsze utrzymuje ustalone ciśnienie parcjalne O2

No, i nie byłabym rodowitą poznanianką (choć jestem absolutnym przeciwieństwem mitu oszczędnego poznaniaka), gdybym nie wspomniała o kwestiach ekonomicznych. Jeśli chodzi o ceny gazów, to za napełnienie trimix’em  butli do reba płaci się prawie dziesięciokrotnie mniej… Myślę, że tę zaletę są w stanie dostrzec nie tylko poznaniacy …

Dla przykładu, szybka kalkulacja kosztów jednego nurkowania na Frankena: 

 

TMX 18/45  w 2x12 = 240 zł + 80 zł deco gazy (tlen  i nitrox 50) = 320 zł  / 1 os.

 

W przybliżeniu, liczmy 300zł / 1 os.

Z tym, że w naszym przypadku wszystko trzeba liczyć podwójnie, więc jeden porządniejszy nur kosztuje nas jakieś 600 zł. 

Chciałoby się zrobić takich nurkowań przynajmniej 70 w roku, czyli dla nas oznacza to: 

600 zł x 70 =  42.000 zł.

CCR, jak wszystko na tym świecie ma również wady. A w zasadzie jedną, choć bardzo znaczącą. Reb to urządzenie bardziej skomplikowane niż butla, wąż i automat. Możliwość niepowodzeń na rebie wiąże się z podstawową różnicą pomiędzy OC i CC. Oznacza to, że jeśli nurek OC oddycha, to znaczy zazwyczaj, że żyje i będzie żył. W CC gaz, którym oddycha nurek nie zawsze jest gazem podtrzymującym życie. Aby lepiej zdefiniować tę różnicę zacytuję notatkę z polskiego  forum Rebreathers

 „Podstawowa różnica pomiędzy obiegiem zamkniętym a otwartym jest taka że, jeśli nurek może oddychać i nie jest poza ustalonymi limitami głębokości, gaz którym oddycha będzie gazem utrzymującym życie (zakładając że butla była właściwie napełniona), jeżeli występuje jakiś problem z obiegiem otwartym, problem ten zazwyczaj jest oczywisty dla nurka, tak że jest on przynajmniej świadomy problemu i może przedsięwziąć środki, aby go rozwiązać. W przypadku rebreatherów gaz którym oddycha nurek może zmieniać się dynamicznie a przez to ilość tlenu w pętli oddechowej może wyjść poza zasięg w którym gaz ten jest gazem podtrzymującym życie w czasie jednego nurkowania.”

 

Dodam tylko, że PPO2 to podstawowe zmartwienie nurka CCR, kolejnym problemem, i może nawet bardziej podstępnie działającym jest CO2.

Innym zagadnieniem  jest opanowanie nowego sprzętu. Na rebie nurkuje się inaczej w pozytywnym i negatywnym znaczeniu tego słowa. Trzeba go poznać, zrozumieć i poskromić.

Mówi się, że nurkowanie na CC to coś zupełnie innego niż nurkowanie na OC, do tego stopnia, że należy zapomnieć o niektórych wyuczonych i instynktownych reakcjach z doświadczeń z OC. Zaskoczenie może być duże, porównując, to tak, jakby pilot szybowcowy, dosiadł motolotni… i w ostatnim momencie przed startem dowiedział się, że stery działają odwrotnie (przypadek z lotniczych doświadczeń mojego męża)

Nurkowanie techniczne to pasja, a szukanie nowych wyzwań jest w tę pasję wpisane. Tak jak wcześniej, rok temu, dwa lata temu, itd.,  wciąż mamy nowe pomysły i plany, których nie nadążamy realizować. Szczerze mówiąc, jedną rzecz podejmujemy kosztem innej, czy inaczej, część planów odkładamy na później. 

Myślę, że gdybym nie rozwinęła w taki sposób moich zainteresowań, … i sprzętu … to uprawiałabym free- ale zawsze –diving, a nie np. turystykę podwodną od safari do safari. To jest jak wybór pomiędzy wspinaczką, a wycieczką górską, obie aktywności odbywają się w górach, ale oznaczają zupełnie co innego.

Rebreather to kawał plastiku i elektroniki, któremu nie można ufać, dlatego niewiele ma wspólnego z ideałem. Ideałem byłoby jego całkowite, absolutne opanowanie i poskromienie przez tzw. człowieka … i tu mamy pole do popisu  … gdyż,  mimo wielu obiegowych opinii, że ideały w tym świecie się nie zdarzają, postaramy się dążyć w tym „jedynie” słusznym kierunku …

Monika Smolińska